środa, 8 kwietnia 2015

Moje miejsce w Krakowie - Olsza (II)

Olsza II - tym mianem nazwano osiedle wybudowane pomiędzy ulicami Lublańską, Malawskiego a  Młyńską, na granicy dawnych wsi: Prądnik Czerwony i Rakowice. W latach rozkwitu PRL zamieszkałem tam wraz z rodzicami w "wieżowcu" przy ulicy Bosaków. W tych czasach (mieszkałem tam od połowy lat sześćdziesiątych do drugiej połowy siedemdziesiątych) było to osiedle pełne zieleni i przestrzeni. Raj dla bąków grających w zośkę, uganiających się za piłką czy pomykających na rowerach. Praktycznie wszystkie wspomnienia z dzieciństwa i wczesnej młodości związane są z tym miejscem. Były to czasy, gdy rodzice nie bali się wypuścić dzieci na podwórko, nie musieli siedzieć z nimi jak kwoki. Mieliśmy dużo swobody i nie ograniczał nas świat wirtualny czy nadmiar nauki. Olsza i okolice nie miały przed nami tajemnic. Olszę od północy ograniczała ulica Lublańska. Jednak tuż za tą ulicą mieści się miejsce, którego wspomnienie wydaje mi się najodleglejsze.Kiedyś był tam folwark z młynem nad rzeką Sudół, za moich czasów nad niewielkim zbiornikiem można było się poopalać. Są tam jeszcze ruiny młyna a na terenie byłego folwarku o. o. Dominikanów, tam gdzie niegdyś były stawy, przy ulicy Jana Kaczary znajduje się "Park Zaczarowanej Dorożki”.


 Żabi Młyn na Sudołem - ruiny
 fot.Ewa Sas













 Kaplica św. Jana Chrzciciela
Młyn Dominikański zbudowano nad rzeką Prądnik w średniowieczu. Jednak rzeka często wylewała i Dominikanie postanowili przenieść młyn nad Sudoł. Początkowo była to budowla drewniana, później murowana. Stanął na terenie folwarku dominikańskiego. Jako uczeń szkoły podstawowej często odwiedzałem ten folwark. Nauczycielka przyrody, później biologii bardzo sobie ten teren upodobała, i słusznie: obfitował bowiem w wiele ciekawych roślin. Na terenie tym była również kaplica św. Jana Chrzciciela. Wtedy w dość opłakanym stanie, dziś elegancko wyremontowana. Wybudowana na samym początku XVII wieku, jak to bywa z budowlami drewnianymi spłonęła kilka lat po wzniesieniu. Na jej miejscu powstała murowana barokowa kaplica, której budowę zakończono w 1642 roku. Wewnątrz zachowała się XVIII wieczna polichromia. Wracając do Żabiego Młyna (bo tak nazywany jest wspomniany młyn dominikański) - młyn działał do 1950 roku, wówczas Dominikanom jedynie słuszny ustrój odebrał prawa własności folwarku. Zbiornik wodny w połowie lat siedemdziesiątych został zasypany i na tym terenie powstał park. Gdy w 2000 roku jedna z przyległych do parku ulic otrzymała imię Jana Kaczary, przyjęła się nazwa parku : Park Zaczarowanej Dorożki. Dla niewtajemniczonych: Jan Kaczara to krakowski dorożkarz, który mieszkał właśnie nieopodal tego miejsca (na ul. Dobrego Pasterza). Wyjątkowość krakowskiego fiakra, zauważona przez mistrza Gałczyńskiego polegała na tym, że często mówił wierszem. Powoził dorożką nr 6, przez poetę jednak przemianowaną na "13" i nazwaną zaczarowaną. To Kaczara właśnie wprowadził, przyjęty przez większość fiakrów, szyk w postaci melonika na głowie. Dziś częściej na głowach powożących można zobaczyć cylinder niż melonik.
Po przekroczeniu innej granicznej ulicy: Młyńskiej, można było dojechać (myślę o rowerach) do trzech niezwykle, z punktu widzenia dzieciaków, ciekawych miejsc. Pierwsze to lotnisko Czyżyny - Rakowice, nieczynne od 1963 roku. Pasy startowe były areną rowerowych wyścigów (przecież były to czasy naszych sukcesów kolarskich w Wyścigu Pokoju), tam też po raz pierwszy zasiadłem za kierownicą naszej rodzinnej Syrenki. Można było znaleźć łuski, stare hełmy żołnierskie i inne ślady obecności wojskowych. Na północno wschodnich krańcach lotniska była stara strzelnica, tak ładnie sfilmowana przez Jerzego Gruzę w filmie "Przeprowadzka" z doskonałą rolą Wojciecha Pszoniaka. Drugim miejscem to oczywiście Muzeum Lotnictwa Polskiego, a trzecim to jednostka wojskowa naszych komandosów: 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Żołnierze tej jednostki często byli spotykani na terenie pobliskich osiedli, i to w mundurach polowych z podwiniętymi rękawami! Podobno był to przywilej tylko tej jednostki. Ojciec kolegi służył w tej formacji, więc byliśmy tam często "po znajomości" wpuszczani. Pamiętam jakie wrażenie na mnie zrobiło spotkanie z dowódcą jednostki w randze generała dywizji!
Tuż przy ulicy Wileńskiej, już na terenie osiedla Wiśniowa stał zrujnowany dworek. Był częstym celem naszych wizyt. Teraz wiem, że dwór należał do rodziny Dettloffów. Wybudowany przez Karola Dettloffa w 1888 roku, gościł w swojej historii wielu znamienitych Polaków. Siostra Karola - Łucja należała do krakowskiej bohemy. Organizowała w dworku spotkania, na których pojawiali się tacy goście jak: Wojciech Kossak, Jacek Malczewski, Olga Boznańska, Włodzimierz Tetmajer czy Lucjan Rydel. Niestety dworek nie przetrwał do dziś. Pozbawieni mózgów włodarze dzielnicy wydali pozwolenie na rozbiórkę i w 2000 roku zabytek przestał istnieć.
Na Olszy jest jednak do dziś dwór magnacki. Teren Olszy to teren majątku jednego z najznamienitszych polskich rodów szlacheckich: Potockich herbu Pilawa. W rękach Potockich były takie posiadłości jak: Rymanów, Wilanów, pałace: Zbaraskich  i Pod Baranami w Krakowie,  w Natolinie, Krzeszowicach, Radzyniu, Międzyrzeczu i wiele innych. Na włościach Potockich karmelici Bosi wybudowali w XVIII wieku dwór. W XIX wieku został przebudowany w stylu klasycystycznym i dziś znany jest jako "ogród w Olszy" ponieważ otoczony jest imponującym parkiem krajobrazowym.Leży na terenie tzw. Starej Olszy.




Dwór Dettloffów - tak wyglądał























Dwór Potockich, ul. Sokołowskiego
tzw. Ogród w Olszy